Dwudziesty trzeci dzień Adwentu
EWANGELIA (Łk 1,57-66)
Dla Elżbiety nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. Gdy jej sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał tak wielkie miłosierdzie nad nią, cieszyli się z nią razem. Ósmego dnia przyszli, aby obrzezać dziecię, i chcieli mu dać imię ojca jego, Zachariasza. Jednakże matka jego odpowiedziała: „Nie, lecz ma otrzymać imię Jan”. Odrzekli jej: „Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię”. Pytali się więc znakami jego ojca, jak by go chciał nazwać. On zażądał tabliczki i napisał: „Jan będzie mu na imię”. I wszyscy się dziwili. A natychmiast otworzyły się jego usta, język się rozwiązał i mówił wielbiąc Boga. I padł strach na wszystkich ich sąsiadów. W całej górskiej krainie Judei rozpowiadano o tym wszystkim, co się zdarzyło. A wszyscy, którzy o tym słyszeli, brali to sobie do serca i pytali: „Kimże będzie to dziecię?” Bo istotnie ręka Pańska była z nim.
„Kimże będzie to dziecię?”
Gdy dziecko przychodzi na świat.
Rodzą się pytania o przyszłość.
Kim będzie?
Jakie ono będzie?
Jakich dokona wyborów?
Pytań jest bez liku.
Odpowiedzi zaś, są miłym gdybaniem.
Drogi są dwie.
Pierwsza.
Może iść człowiek przez życie pełen obaw o swoje dziecko.
Druga.
Możesz postawić na nadzieję, prosząc Boga:
„Prowadź mnie w prawdzie według Twych pouczeń.”
I tak, jest ze wszystkim w naszym życiu.